Jedyne, słuszne rady dla mamy, to te chciane.

 

Tytułowa teza właściwie dotyczy wszystkich ludzi, nie tylko mam, jednak wiem z doświadczenia i obserwacji, że akurat ta grupa społeczna jest wyjątkowo obficie zasypywana radami. Od bliskiej rodziny, przez dalszych znajomych, po panią w kiosku i nieznajomego w kolejce. Na dłuższą metę ten grad złotych myśli jest prawdziwą klęską urodzaju, działa jak płachta na byka i koszmarnie irytuje. 

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nie warto dawać mamom nieproszonych, "dobrych rad"?

  • Jeśli nie jesteś proszona o radę, to prawdopodobnie oznacza, że młoda mama jej od ciebie nie oczekuje i nie potrzebuje.
  • To, co sprawdziło się u ciebie, nie musi u innych. Każde dziecko jest inne, mamy też- mają inne potrzeby, przyzwyczajenia. Pewność, że dajesz złotą radę, która sprawdzi się na sto procent i jeszcze dostaniesz podziękowania, jest więc złudna.
  • Nawet jeśli twoje intencje są dobre i szczere, mama może poczuć, że podważasz jej kompetencje i wtrącasz w to, jak opiekuje się swoim dzieckiem i wychowuje je. Ja często dostawałam wzajemnie wykluczające się rady, które na początku macierzyństwa mieszały mi w głowie, a później już tylko drażniły.
  • Czasami osoby dające rady, a nawet ostrzeżenia, sprzedają matkom swoje osobiste traumy i lęki.
  • Sugerując rozwiązanie, które jest jedynym słusznym i tworząc presję, by zostało wdrożone w życie, bierzesz częściowo odpowiedzialność za czyjąś decyzję. Na pewno tego chcesz?
  • Tak zwane "ciocie dobra rada" są często odbierane jako zarozumiałe i egoistyczne, choć w rzeczywistości nie muszą takie być.

Są jednak wyjątki, kiedy moim zdaniem warto delikatnie zwrócić na coś uwagę, nawet kosztem przyklejenia nam miana "cioci dobra rada". Przede wszystkim chodzi o sytuacje związane z dobrem dziecka, na przykład wkładanie dziecka, które nie potrafi jeszcze chodzić, do wszelkiego rodzaju chodzików. Zakładam, że mama skoro to robi, to nie zdaje sobie sprawy z negatywnych dla zdrowia dziecka konsekwencji użytkowania tych sprzętów. Kiedy jesteśmy świadkami takich praktyk, uważam, że warto mamę spokojnie, na osobności zagadnąć na ten temat. Zachęcić do poczytania, wgłębienia się w temat, bo być może nigdy nie słyszała opinii lekarzy i fizjoterapeutów o chodzikach. Ważne, by zrobić to z wyczuciem, szacunkiem i troską.

W każdym innym przypadku, zamiast dawać rady lepiej jest po prostu być blisko i zapewnić drugą osobę, że jeśli będzie potrzebowała rady lub pomocy, to zawsze może się do ciebie zwrócić. Taka postawa buduje zaufanie, otwartość na rozmowę i drugiego człowieka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga